poniedziałek, 25 czerwca 2012

Światła, latarnie, lampiony. Dobry nastrój na letni wieczór.

Żeby właściwie wyobrazić sobie taki udany, sielski wieczór w ogrodzie albo na tarasie potrzebujemy kilku, a co niektórzy bardziej wybredni czy dokładni - kilkunastu atrybutów. Najpierw stół. Powinien być przykryty obrusem w kratę albo w kwiaty. Może być cerata, jeśli budzi wspomnienia wiejskiego domu babci. I wygodne krzesła, może ławka, może  huśtawka...No i koce. Wieczorem nawet latem robi się chłodno. Koc kraciasty. To klasyka, zawsze na miejscu. Na stole jakieś dobre jedzenie: wybrałabym sery, suszone pomidory i oliwki, może chorizo, może nawet pieczona papryka w oliwie. Takie smaczne zakąski. Cukinia z grilla, kiełbasa też może być. A jakby tak ryba jakaś się jeszcze znalazła - to już rozpusta. A może babka ziemniaczana.... I jeszcze trzeba wina. Gdy gorąco, to nawet kiedy wieczorem się ochładza - vinho verde zawsze będzie rozkoszne, a dla tych co wolą czerwone nawet do sałatki - to coś prostego - zweigelt jakiś lekki, czereśniowy, może dornfelder od zachodnich sąsiadów a i montepulciano z południa Włoch się nada (Alinka by wybrała Rosso Piceno). A gdyby nastrój sprzyjał mocniejszym napitkom, to dobrze schodzony drink z żołądkowej z jabłkiem i cytryną uszczęśliwi niejedną duszę i rozraduje serce. Muzyka musi być. Takie Chambao - to muzyka, która nikogo nie zirytuje.
I można spędzić wieczór w ciszy we dwoje, gadając we dwoje, gadając we troje czworo i pięcioro. Omówić sprawę jakiejś Anki, wyżalić na jakąś sąsiadkę, źle życzyć (ale tak na niby i tylko najwyżej złamanego palca) temu babsku, co szarpało dzieciaka w hipermarkecie, pomarzyć o tym, co za rok i wyśmiać to, co na studiach. 
I na to wszystko potrzeba tylko trochę przestrzeni bardzo własnej, prywatnej i ze wszech miar bezpiecznej. Ze świecami, latarniami i lampionami, które zaznaczą, że tu teraz jest nasze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz