poniedziałek, 17 czerwca 2013

Inwazja żab


Od jakiegoś czasu w naszej DoMieszcze dużo żab. Żaby-skarbonki, żaby figurki z kamienia, żaby figurki z poliresinu, żaby figurki z ceramiki, żaby-książęta na złotej kuli. Żaby, żabki, żabule. Ale najlepsza jest żaba na forsę, czyli Forsycja. Robi je dla nas z gipsu pan Marek Górny. W brzuchach mają zatopiony grosz na szczęście i morze pieniędzy. Siedzi sobie taka Forsycja na drewnianym podeście, gapi się. każda Forsycja ma inny kolor, jedna złotawo-brązowa, jedna iskrzy się tym czerwonym złotem czy miedzią, jedna jak patyna miedziana w kolorze niebieskozielonym, a wszystkie tak samo ładne. Taką Forsycję można posadzić na komodzie, na kominku, na parapecie, niech świat ogląda.

Z Chin do nas dotarła żabia moc, bo tam wierzą, że żaba to płodność, obfitość i finansowe powodzenie. Wszyscy by chcieli, ale działa podobno tylko wtedy, gdy jest w nas samych głęboka wiara. Jak wszystko. Feng shui zakłada, że żaba to symbol pieniądza. Dobrze, żeby była metalowa. W senniku większość znaczeń snu z żabą w roli głównej to dobre przepowiednie, radości, pieniądze, wierni przyjaciele - tak się nam żaba we śnie może przysłużyć. 
Ale są i tacy, co po prostu żaby zbierają, bo to ładny motyw - pozytywny (kto z nas nie lubił Kermita...). Tak, jest coś w żabie sympatycznego, szczególnie, że wszystkie, co je tu mamy - wesołe, żadnej nie ma z nosem na kwintę czy smętnym wyrazem twarzy. Jeśli zaś nie cieszą się pełną gęba, to zadumane, dumne, ale nigdy smętne. Sami popatrzcie.


poniedziałek, 10 czerwca 2013

Europa na widelcu, czyli kolejne miejsce, w które dotarliśmy z winami Elesko


W ramach piątego festiwalu "Europa na widelcu", który odbył się własnie we Wrocławiu i trwał od 6 do 9 czerwca, prezentowaliśmy znowu wina słowackie. Tym razem akcent położyliśmy na nasz nowy nabytek, czyli wina z winnicy Elesko, o których już wspominałam. I znów wina ucieszyły naszych gości - właściwie każde znalazło entuzjastów. jednak pośród niemałej listy win z Elesko były i takie, które cieszyły się największym uznaniem.
Po pierwsze Riesling Light - to niesamowite wino deserowe o bardzo niskiej zawartości alkoholu idealne na niedzielne rodzinne spotkanie ze słodkościami na stole. Wszystkie najlepsze cechy rieslinga ujawniają się w tym winie i nawet jako wielbicielka mineralnych i zdecydowanie wytrawnych wersji rieslinga, jestem tym rozkosznym specjałem zachwycona. 
Po drugie alibernet. Ten szczep stworzony ze skrzyżowania cabernet sauvignon i alicante bouchet to słowacki hit wśród win czerwonych. Głęboki kolor i aksamitny owocowy smak z nutami jeżyn, borówek i odrobiny wanilii zachwyca wszystkich jednakowo. W wersji prostej znamy go już z winnicy Château Topoľčianky, ale winiarze z Elesko wynieśli go na wyżyny.
I oczywiście Aurelius - pachnące kwiatami, egzotycznymi owocami, aromatyczne choć lekkie wino z delikatna słodyczą konfitur pigwy czy miodu lipowego w tle. Schłodzone, nie musi towarzyszyć żadnym specjałom, samo jest specjałem. Sam szczep powstał stosunkowo niedawno, bo w 1983 roku na Morawach ze skrzyżowania odmian neuburské i rieslinga reńskiego.
Oczywiście gewürztraminer z wyraźnym - i jakże charakterystycznym dla odmiany - zapachem liczi także podobał się pijącym.
Tym samym wróciliśmy trochę zmęczeni, ale jeszcze bardziej usatysfakcjonowani, bo to były dobrze spędzone dni z dobrymi winami w kieliszkach.