wtorek, 27 września 2011

Europejskie Dni Ptaków 2011

Kilka postów temu Agnieszka pisała o warzęsze, która skradła nasze serca. Drążąc ptasi temat przy okazji dostawy nowych skrzydlatych przyjaciół z Pracowni Garncarskiej Moniki i Roberta Jehn-Olszewskich, natknęłam się na informację o jesiennym święcie ptaków migrujących - Europejskich Dniach Ptaków.
Co roku w pierwszą sobotę i niedzielę października, dziesiątki tysiący pasjonatów z całej Europy wyrusza do lasów, parków, na łąki, nad stawy by pożegnać skrzydlatych braci udających się w długą i pełną niebezpieczeństw wędrówkę.
Każdy pragnący wziąć udział w akcji może to uczynić, nie ważny wiek, płeć, ważne chęci i zamiłowanie do skrzydlatego bractwa.
Więcej informacji oraz formularz zgłoszeniowy, znajdziecie tutaj.
Nad Polską krzyżują się szlaki wędrówek ptaków łączące trzy kontynenty, tym samym czyniąc nasz kraj ważnym miejscem, w którym mogą spokojnie wypocząć i najeść się w przerwie w swojej podróży.

Miłym zaskoczeniem dla mnie okazał się ptak patron Europejskich Dni Ptaków 2011, raniuszek.
Tej małej puchatej kulki z ogonem dłuższym od niej samej nie sposób pomylić z żadnym innym gatunkiem. Tak długi ogon stanowi cenną pomoc dla ptaków, które wiele czasu spędzają na żerowaniu wśród cienkich gałązek, gdzie trzeba bardzo dbać o zachowanie równowagi.
W październiku szansa na spotkanie z raniuszkiem jest największa. Siedliskiem, w jakim najchętniej przebywa, są różnego rodzaju lasy i zadrzewienia, czasami również parki miejskie.
Wszystkim uczestnikom Europejskich Dni Ptaków życzę spotkania z tym przemiłym gatunkiem, który od 20 lat jest symbolem Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków.
Dla nich, a także dla tych mających mniej szczęścia w czasie ptasich polowań, w DoMieszce raniuszek i inni skrzydlaci bracia z Pracowni Jehn.


źródło: http://www.trocheoptakach.yoyo.pl/page5.htm

czwartek, 15 września 2011

Szuja

Nasi klienci - on miły, a ona miła, zadali mi ostatnio to pytanie, które zawsze musi paść, kiedy ktoś próbuje win i próbuje, i popija, i wciąż sięga po coś nowego. Wtedy przychodzi ta chwila i słyszę: "Co Pani sądzi o pinot noir?" I w przypadku tych Państwa to padło. Wtedy wzdycham i odpowiadam (zbyt długo i zbyt namiętnie). Tym razem coś mnie tknęło. Nasza Kasia wspomniała o Irenie Kwiatkowskiej tego wieczora i oczywiście Shimmy szuja, co "naomamiał, natruł i nabujał" musiał nam się przypomnieć. Teraz pinot noir zawsze już mi się będzie kojarzył z tym genialnym tekstem.

Choć inwektywą żywą nie chcesz chlustać
To same twe usta wykrzykną tobie wbrew:
Szuja - pióra by pożyczyć od Anouilh'a
Szuja - by opisać, co to jest za typ
Szuja - kawał matrymonialnego zbója
Z pieszczot dwója, nieudana galareta z ryb
Szuja - najpiękniejszy kęs mi życia ujadł(...)



To wszystko, co bym powiedziała na temat pinot noir, gdybym była choć w piątej części tak teatralna i melodramatyczna jak moja niespełna sześcioletnia córka. Najbardziej adekwatna jest fraza - z pieszczot dwója. Kiedy próbuję pinot noir nie spodziewam się pieszczot dla żadnego ze zmysłów - nie jest to barwa nocy jak w dojrzałym carmenere, to nie owoc młodego merlota z nowego świata, to nawet nie porzeczkowy niuans wszędobylskiego caberneta, to także nie aksamit portugalskiego Alentejo. Dość jasna suknia, słaba koncentracja i dużo wiejsko-stajennych aromatów. A przy tym wszystkim - jeśli dobrze zrobiony - głęboki, ponętny, dymny i bogaty. To wino, do którego się powraca ze złością. Ja do niego wracam od początku winiarskich doświadczeń i wciąż nie bardzo go rozumiem. Ten to mi rzeczywiście duży "kęs życia ujadł", a mimo to, zamiast zarzucić już te powroty do pinota, wciąż próbuję, bo to taki już drań ten pinot noir, że mnie drażni, a wciąż mam ochotę próbować. A są tacy, co go po prostu kupują z całym dobrodziejstwem inwentarza (i ta metafora przestaje nią już być, kiedy myślę o aromatach tego szczepu). Jak nasz Władziu na przykład.

czwartek, 8 września 2011

Dziś są Twoje urodziny..., wszystkiego dobrego Iwo!



Iwo Birkenmajer

Mieszka w Krakowie. Maluje w Krakowie i w Wiedniu. Studiował filologię klasyczną UJ i konserwację zabytków w UMK w Toruniu. Brał udział w trzech wyprawach polarnych. Uprawia rzeźbę, malarstwo, rysunek, pisze wiersze i prozę.Do tej pory urządził kilkadziesiąt wystaw indywidualnych i brał udział w wielu zbiorowych. Jego prace znajdują się w Polsce,Francji,Niemczech, Belgii, Holandii, USA, Austrii, Finlandii, Norwegii i Wielkiej Brytanii. Członek ZPAP (Związek Polskich Artystów i Plastyków)
i IAA AIAP (International Association of Art, Association Internationale des Arts Plastiques)

Kafle artystyczne Iwo Birkenmajera

Kafle należy traktować tak, jak druk odbitek w grafice. W istocie jest to szlachetny druk na podłożu, którym tutaj nie jest papier, a ceramiczny kafelek. Tak jak w przypadku odbitek akwafortowych czy drzeworytniczych, istotny jest limitowany nakład określający ilość odbitek o takiej samej wartości, który oznacza nieprzekraczalną liczbę autorskich egzemplarzy danego dzieła, wyprodukowanego w formie powtarzalnej.
Nakład, jeśli chodzi o te akurat kafle, autor ustalił na 30 sztuk z każdego rodzaju, a więc każdy egzemplarz ma na odwrocie oryginalny podpis autora i numer kolejny, np. 5/30 oznacza, że jest to piąty równy wartością kolejnym: i szóstemu, i pierwszemu, i trzydziestemu.
Kafle wyprodukowane są w technice laserowego druku komputerowego, utrwalane na gorąco i zabezpieczone powłoką ochronną. Jednak są dość delikatne i, choć odporne na czynniki zewnętrzne, nie są odporne na uszkodzenia mechaniczne czy chemiczne (w odróżnieniu od ceramiki łazienkowej, która pokryta jest glazurą wypalaną w temperaturze kilkuset stopni) - nie można ich więc szorować czy czyścić silnymi środkami chemicznymi.
W rzeczy samej to małe obrazki lub grafiki i jest to propozycja artystycznego, niepowtarzalnego souveniru o limitowanym nakładzie autorskim.

wtorek, 6 września 2011

II Festiwal Spowalniania Czasu czyli Lato Leniwców część druga


W dniach od 8 do 11 września 2011 odbędzie się na Małym Rynku w Krakowie, druga część II Lata Leniwców, pod tytułem: „Program na dziś zostanie podany jutro”.
Jak zwykle pojawią się winiarze, restauratorzy i dostawcy chwilowego szczęścia pod różnymi postaciami. Odbędą się koncerty, pokazy i wydarzenia specjalne.
Wrześniowa edycja Lata Leniwców rozpocznie Nieustający Festiwal Spowalniania Czasu 2011/2012, w ramach którego planowane są liczne imprezy w Krakowie oraz Warszawie (m.in. „Hallowine” oraz „Św. Walenty z olejami, albo miłość jak makaron”).

Lato Leniwców jest organizowane od 2010. Pierwsza edycja miała tytuł „Leniwcem się nie jest, leniwcem się bywa” i trwała długo.
Druga edycja została podzielona na dwie części: na początku sierpnia 2011 odbył się „Tour de Fromage”. Ładna pogoda, dobre jedzenie i wino ściągnęły na Mały Rynek około 30.000 osób.

Druga część II Lata Leniwców przed nami.
Poleńcie się z nami przy portugalskich winach i specjałach. Zapraszamy serdecznie!

niedziela, 4 września 2011

W nocy wszystkie koty są czarne


Myśl o tym, że jakikolwiek kot miałby przynosić pecha dziwi mnie trochę. Jestem właścicielką
dwóch kotów. Jakiś czas temu w moim domu były trzy koty. Jakoś tak się stało...Zresztą samo stwierdzenie, że jestem ich właścicielką brzmi jakoś nieadekwatnie do rzeczywistości. One po prostu przebywają pod moim dachem. Jeden z tych kotów to czarna kotka. Spełnienie marzeń o kocie mojego męża, kiedy jeszcze nim nie był. Gdy w naszym sklepie przy Kazimierza Wielkiego 124 pojawiła się seria z kotami i - wcale mnie to nie dziwi - zrobiła furorę, pomyślałam o mojej czarnej kotce, bo te koty z kubeczków, tac i podkładek są po prostu na wskroś gretowate (Greta to nasza kotka). I dlatego nijak nie mogę się zgodzić, że czarne koty niosą za sobą pecha. I mam takie Kunderowskie es muss sein, żeby walczyć z tym zabobonem do upadłego. Z pomocą w tej walce z przesądami przybył mi znów mój mąż - przypomniał, że kot był towarzyszem rzymskiej bogini Libertas i symbolizował wyzwolenie z okowów. A zatem niech żyje wolność. I kiedy ktoś mówi, że nasze koty (znaczy seria z kotami) są graficznie piękne, ale żeby choć nie były czarne, bo to przecież pecha przynosi, to sobie myślę, że niech gadają co chcą...Szare pręgusy, rude jak nasz kocur, czy białe jak mleko - w nocy wszystkie są czarne. Szczególnie jak o trzeciej w nocy diabeł w nie wstępuje.