poniedziałek, 26 marca 2012

Klasyka - cabernet sauvignon.


To podstawa, baza, klasyka. To szczep, który niektórzy nazywają królem winorośli wśród odmian czerwonych, a inni posuwają się do stwierdzenia, że jest jak chwast i wszędzie urośnie. Ale chyba nie ma takiego drugiego szczepu winnego, który potrafiłby odsłonić tak wielki wachlarz możliwych smaków. W zależności, czy pochodzi z Francji, czy z Włoch, z Australii czy Chile,
Izraela czy Kalifornii - wino z czystego caberneta może być superowocowe, z porzeczkowym, tak dlań charakterystycznym aromatem, może być żywe i soczyste albo łagodnie waniliowe, gładkie, aksamitne. Wiele zależy od sposobu robienia konkretnego wina, od leżakowania, od rocznika oczywiście. Rok zbioru jest szczególnie ważny, jeśli wino pochodzi z Europy, gdzie klimat jest bardziej kapryśny niż, dajmy na to, w Australii.
A teraz od początku: szczep powstał z krzyżowania Cabernet Franc i Sauvignon blanc, pierwsze wzmianki na temat jego istnienia głównie w Bordeaux pamiętają XVII wiek, w XIX pojawił się w Chile, w Kalifornii, a także na Krymie. Obecnie jest w Bordeaux podstawą większości win czerwonych, a w Chile żaden szanujący się winiarz nie może nie robić czystego caberneta. Jest to jednym słowem najbardziej międzynarodowa odmiana, nie bardzo wymagająca, sprawdzająca się w rożnych strefach klimatycznych i na różnych glebach, odporna na choroby. Ale nie jest to odmiana wysoko wydajna, do tego późno dojrzewa, więc potrzebuje łagodnej, słonecznej jesiennej
pogody, żeby zgromadzić w gronach odpowiednio dużo cukru.
Cabernet sauvignon ma jedną chyba tylko cechę, która niezmiennie pojawia się w powstałym zeń winie, która sprawia, że jest rozpoznawalny: czarną porzeczkę. Często do tego właśnie, zielona papryka i wanilia, jeśli wino leżało w beczce. Cabernet sauvignon należy obecnie do najbardziej długowiecznych szczepów - żadna czerwona odmiana nie kocha tak beczki, jak cabernet. Poza tym jest to wino, które w zależności od całego szeregu czynników może być wszelakie: z nutą dymu, korzeni, drzewa cedrowego i jeżyn, a nawet truskawek i toffi.
I tak dla przykładu:
Francuski cabernet z Doliny Rodanu (Vin de Pays) - czaruje czarną porzeczką w wydaniu słodkawym, à la likier Crème de cassis, z odrobiną przyjemnej świeżej kwasowości, dobrze zrobiony, prosty i solidny cabernet wyróżniony przez Magazyn Wino za dobrą relację jakości do ceny (górne zdjęcie po lewej).
Marques de Grinon - czyli coś, o czym już było - wynalazek nie z tej ziemi - pochodzący z Hiszpanii cabernet, coś naprawdę niezwykłego. Zresztą od lat najlepszy cabernet w Hiszpanii - o bardzo intensywnym aromacie porzeczek, owoców leśnych, drzewa cedrowego, z niuansem tytoniowym, o czekoladowej końcówce (zdj. wyżej, po prawej).
W cabernecie z winnicy Morande w Chile pojawia się obok czarnej porzeczki charakterystyczna dla nowoświatowych cabernetów truskawka i waniliowa końcówka wynikająca z tego, że wino jest leżakowane (reserva).
Z kolei cabernet od Man Vintners z RPA to połączenie nowoświatowej owocowości z europejska elegancją. Obok porzeczki pojawiają się nuty dębowe i wyraźna sugestia przypraw.
Tak oto wygląda cabernet sauvignon. Tyle można o nim powiedzieć, że tak naprawdę nie ma żadnej reguły.

piątek, 23 marca 2012

La Rochère - najstarsza francuska fabryka szkła 2.Rodzaje produktów i wzornictwo.

Pośród produktów firmy La Rochère są kubeczki, kieliszki, karafki, filiżanki, miseczki, talerze ze szkła odpornego, ze szkła delikatnego o wzorach wymyślnych i super-oszczędnych w formie. Są rzeczy zupełnie nowoczesne i wzory tradycyjne kojarzące się ze stara karczmą, ogrodowym przyjęciem, babciną kuchnią. Są przedmioty użytkowe i takie, których jedynym przeznaczeniem jest pięknie wyglądać, zdobić i dekorować. Wzory, które szczególnie przypadły nam do gustu i mamy je w DoMieszce w ciągłej sprzedaży - to wzory przeznaczone do codziennego używania, solidne w wykonaniu i wyglądzie serie: z ważkami, słońcem i pszczołami (ten ostatni wzór inspirowany był złotymi pszczołami z napoleońskiego herbu). Ale żeby oddać ogrom propozycji, jaką ma dla klientów ta najstarsza w Francji huta szkła, przedstawiam poniżej zdjęcia produktów (z komentarzem do nich), które reprezentują poszczególne kolekcje wypuszczane przez La Rochère. Są to przykłady produktów, pośród których znaleźć można zarówno sprawdzone przez dziesiątki lat pomysły i całkiem nowe trendy.
PERIGORD. Oto klasyk wśród kieliszków z linii tradycyjnej. Kieliszek duży, degustacyjny jest robiony z prasowanego szkła na bazie wzorów z dziewiętnastego wieku robionych wówczas przez La Rochère.
HOYA. Szklanka z prasowanego szkła ozdobiona kwiatem hoi, która nazywana jest kwiatem z porcelany lub wosku (hoja jest błędnie zwana woskownicą). Kształt szklanki wzorowano na japońskich czarkach do herbaty yunomi. Połączenie tradycyjnego grubego szkła z nowoczesnym designem.
LYONNAIS. Kieliszek ze szkła prasowanego tym razem w kolorze ametystowym. Wzór z kolei - tradycyjny, zdobienia reliefowe wzorowane na renesansowych motywach zdobniczych.
FUJI. Fantastyczna szklanka do whisky - najwyższa jakość - robiona z kryształowego szkła dmuchanego ustnie w kolorze ametystowym z pęknięciami. Bardzo nowoczesna forma - zupełnie nie przystająca do wyżej pokazanych wzorów. Cena ośmiokrotnie wyższa od ceny zwykłej szklanki robionej maszynowo.
LYONNAIS. Talerz do serwowania - tradycyjny wzór w migdały, inspirowany renesansowym wzornictwem. Szkło prasowane.
LAGON. Niebieska duża misa robiona maszynowo, ale metodą wirowania. Stąd nieregularny rant, który sprawia wrażenie ręcznie robionego szkła. Intensywny kolor, nieregularnie farbowany.
ABEILLE. Miska na sałatkę robiona metodą prasowania. Zdobiona motywem pszczół. Ciekawa jest inspiracja tego zdobienia - pszczoły pochodzą z czerwonego płaszcza znajdującego się w herbie Napoleona.

wtorek, 20 marca 2012

Bardzo lubiany szczep

Ma szaroróżowe, ciemne grona, stąd nazwa: pinot oznacza szyszkę (prawdopodobnie chodzi o kształt gron), a gris znaczy szary. Pochodzi z Francji, dokładnie rzecz ujmując z Alzacji, gdzie zwane jest pinot gris, ale znany jest na całym świecie: jako szürkebarát na Węgrzech, grauburgunder w Niemczech czy w Austrii i pinot grigio we Włoszech, w Stanach, w Australii. Jeśli chodzi o Włochy jest dumą Trydentu i Wenecji Julijskiej czy Euganejskiej. I właśnie to włoskie pinot grigio budzi najwięcej entuzjazmu. Dobrze się kojarzy, a - jak już nie raz pewnie wspominałam - dużo zależy od dobrych skojarzeń. Każdy, kto był na wakacjach we Włoszech, musiał pić tutejsze pinot grigio. Owszem, mamy wśród klientów poszukiwaczy szürkebaráta znad Balatonu, są tez wielbiciele pinot gris z Alzacji, ale to właśnie z północno-wschodnich Włoch jest chyba najbardziej lubiane. I Zenato stanął na wysokości zadania (choć to wino z regionu Veneto tylko z wyróżnikiem IGT*), bo jego Pinot Grigio IGT delle Venezie jest taki przyjemne, że po prostu chce się go pić. Ma bladożółty kolor z zielonkawymi refleksami. Delikatny, kwiatowo-owocowy bukiet, w którym dominują nuty ananasa i jabłka. Jest to superświeże wino o cytrusowym posmaku. Pijalne i pijane bez względu na preferencje.

*IGT - wyróżnik (podapelacja czy po prostu nowa apelacja) oznacza tyle, że wino wymyka się wymogom apelacji głównych (starszych) czyli DOC czy DOCG, ale jest winem jakościowym. Aby móc posługiwać się ta nową apelacją trzeba zrobić wino z zatwierdzonego rodzaju winorośli, najczęściej jednoszczepowe albo z przewagą (85%) jednego szczepu. Dla przykładu: producent Chianti musi je zrobić na bazie szczepu sangiovese (min 80%), a jeśli chce zrobić czystego merlota - na etykiecie pojawi się wyróżnik IGT, a nie DOC, ponieważ w apelacji Chianti Classico nie robi się wina z przewagą merlota.

piątek, 16 marca 2012

Zapach w domu. Kadzidła Japońskie - cudownie nienatrętne.

Zapach domu to coś niezwykle indywidualnego - nie znam dwóch tak samo pachnących domów. Zresztą to nie tylko kwestia domu, nasze oba sklepy pachną, a każdy inaczej i specyficznie. W Winnicy to zapach drewna, kominka, kadzidła Darshan, stearyny. W DoMieszce to jakaś kombinacja kadzidlano-świecowa. Tak czy owak: każdy dom ma swój zapach. Zakładając, że nie jest to zapach nieprzyjemny, to największą sztuką jest nie psuć go za pomocą sztucznych i dziwnych zapachów niezmiernie na mój gust śmierdzących. Torturą jest jechać obok kogoś w tramwaju, kto nie spryskał się zapachem, ale nacierał się pracowicie. Nie daj Boże, żeby to był zapach dzikiej róży. Natychmiast boli mnie głowa. Kasia twierdzi, że jestem uczulona na ten zapach, skoro tak reaguję. I owszem, nie lubię go, ale kiedy wącham nalewkę z dzikiej róży to wiem, że nie będę jej piła, bo nie lubię, ale przynajmniej nie boli mnie głowa. Bo to naturalny produkt. Boli mnie głowa i serce, i dusza, kiedy wącham ten straszny smrodek takiej plastikowej dzikiej róży. I w domu powinno pachnieć w czas obiadu zupą, w czas prania - praniem, w czas kawy - kawą, a w czas bieganiny przed pracą - moimi perfumami na dzień. I tylko delikatna sugestia jakiegoś pasującego do nas zapachu jest dla mnie sposobem na pachnący dom - może po południu, może na wieczór z książką, może na spotkanie z kimś miłym sercu.
Kiedy chcę wypachnić mój dom, to na późną wiosnę czy lato lubię mieszankę MAINICHI-KOH AQUA - jest trochę jak wiatr - mieszanka cytrusów, cyklamenu i czarnej porzeczki. Zimowy wieczór to zdecydowanie AMBRA otulająca jak koc i kot. W deszczowy ciepły dzień otwieram okna najszerzej jak się da, a późnym latem, najlepiej w sierpniu wieczorem ziemia pachnie już chłodem, nie mogłabym sobie odebrać przyjemności czucia zapachu końca lata. Ale kiedy kończy się zima, żeby trochę pomóc wiośnie w domu, wtedy bym zapaliła YUZU.
Mam nadzieję, że niedługo już czas na YUZU.

poniedziałek, 12 marca 2012

La Rochère - najstarsza francuska fabryka szkła 1.Najważniejsze punkty historii i technologia.

Wreszcie parę słów o tym ciekawym miejscu, które funkcjonuje od 1475 roku, kiedy Simon de Thysac zyskał prawo do założenia huty szkła w miejscowości Rochiers. Początkowo huta była znana z produkcji szkła płaskiego. 1595 roku cała wioska doszczętnie spłonęła, ale po trzech latach huta została odbudowana, ale czterdzieści lat później znów La Rochère została zniszczona - tym razem w wyniku wojny trzydziestoletniej. Dopiero w 1666 ponownie rozpalono piece, które od tamtej pory już bez przerwy działają.
W połowie dziewiętnastego wieku huta przeszła w ręce François-Xavier Fouillot i jego potomków, a w drugiej połowie tego wieku firma zaczęła zajmować się także produkcją szklanych cegieł, ponadto współpracowała już z hotelami i kawiarniami zaopatrując je w kieliszki, karafki i dzbany. w 1895 roku pojawił się katalog firmy, a w ofercie produkty ze szlifowanego szkła, słoiki, szkło medyczne, oświetleniowe, cegły szklane, bloki szklane.
W 1923 roku dwie huty, La Rochère und Clairefontaine zostały połączone, a w 1960 roku firma zaczęła posługiwać się nazwą: «Cristallerie de La Rochère». Siedem lat później pojawiły się specjalistyczne maszyny i produkcja została zautomatyzowana. Poprawiła się wydajność i warunki pracy. Pierwszym produktem, który powstał maszynowo jest pucharek do lodów (dzięki nim La Rochère stała się jednym z głównych graczy na rynku).
Od 1970 roku na nowo zaczęła rozwijać się ręczna produkcja szkła dekoracyjnego, takiego jak lampy w stylu Art Nouveau czy wazy z opalizującego szkła. Do tego zakład został udostępniony gościom, dzięki czemu odwiedzający mogli obserwować mistrzów przy pracy, następnie odwiedzić galerię, która do dziś wystawia lokalnych artystów oraz prezentuje dzieła sztuki szklarskiej. Ponadto wokół znajduje się ogród japoński, który jest także nie lada atrakcją.
w 1999 zbudowano nowy obiekt, żeby przenieść jeden z ogromnych pieców szklarskich i wstawić nowe prasy. Maszyny były systematycznie usprawniane, żeby móc odpowiedzieć na rosnące zainteresowanie klientów nowoczesną elegancką zastawą stołową.
W 2009 roku ogromna liczba odwiedzających La Rochère sprawiła, że miejsce to jest trzecią najpopularniejszą atrakcją w regionie Franche-Comté (wschodnia Francja przy granicy ze Szwajcarią) po Cytadeli Besançon i Solankach Królewskich w Arc-et-Senans. Firma - mimo mechanizacji w latach siedemdziesiątych - nigdy nie zrezygnowała z produkcji szkła dmuchanego, które stało się w końcu wizytówką firmy, a także główną atrakcją dla zwiedzających (fakt, że robi się tu szkło dmuchane i maszynowe wyjaśnia duże różnice w cenach produktów firmy).
Teraz firma oferuje właściwie wszelkie rodzaje artykułów szklanych, ale nas najbardziej interesuje zastawa stołowa. W DoMieszce pojawiają się coraz nowsze wzory, a że są one z tych, które się nie starzeją i nie wychodzą z mody - mam nadzieję, że zawsze będzie u nas można coś z La Rochère dostać.
A oto cudny sklep fabryczny Le Hallier
Fabryka szkła La Rochère, jak już wspominałam, zajmuje się produkcją luksferów, szkła użytkowego, szkła ozdobnego, a nawet szkła do produkcji biżuterii. Oczywiście dumą zakładu jest szkło dmuchane przez mistrzów szklarskich, ale jest ono oczywiście bardzo drogie, więc podstawą ich działalności i dobrego funkcjonowania na rynku jest szkło robione maszynowo. Ale nie wszystkie rodzaje szkła robi się tak samo.
Po pierwsze - szklanki, pucharki do lodów, talerze, popielniczki, świeczniki - powstają w procesie prasowania.
Kolejne etapy to:
1. dokładnie wymierzona kropla szkła spada do formy
2. jest prasowana
3. produkt jest chłodzony powietrzem
4. piec jest dalej chłodzony
5. produkt jest sprawdzany i pakowany.
Po drugie - dmuchanie - w ten sposób mogą powstawać dzbanki, karafki, kubki.
Kolejno:
1. płynne szkło jest wlewane do formy
2. jest wstępnie prasowane
3. jest przekładane do innej formy, w której jest wydmuchiwane do ostatecznej formy
4. wydmuchany artykuł jest chłodzony powietrzem
5. piec jest wciąż chłodzony
6. produkt jest sprawdzany i pakowany.
Po trzecie - wirowanie - w ten sposób robi się często salaterki, miski, wazony. Kolejne etapy to:
1. kropla szkła spada do formy
2. forma jest poddawana wirowaniu, dzięki czemu szkło jest rozprowadzane tak, że produkt ma sznyt rękodzieła (ranty mogą być nierówne itp.)
3. chłodzenie produktu powietrzem
4. chłodzenie pieca
6. sprawdzanie i pakowanie.
Dla przykładu:

środa, 7 marca 2012

VIII Światowy festiwal win. Warszawa 2 marca 2012.

W hotelu Sofitel Warsaw Victoria 2 marca odbył się festiwal win z różnych zakątków świata. Byłyśmy tam, Alinka i ja, i wróciłyśmy usatysfakcjonowane.
Wśród prezentowanych win były wina proste, młode cabernety i malbeki z nowego świata, wesołe bankietowe wina z La Manchy, udane wdzięcznie owocowe prosecco i wina, ale i tak potężne marki jak: Marques de Murrieta, Marques de Griñon, Louis Jadot, Francis Ford Coppola, Tenuta San Guido (ci od Sassicaia) czy Kanonkop. I grzechem byłoby nie przybliżyć tych win, które nie zawsze zgodnie z przewidywaniami, robiły na nas ogromne wrażenie.
Marques de Murrieta ze swoim winem nr jeden, czyli Castillo Ygay Gran Reserva - genialnie równe, klasycznie owocowo-ziemiste, z niuansem skóry, przypraw - tu nie było niespodzianki. To wino w każdym roczniku, w którym powstaje, bo nie jest robione w każdym, po prostu jest dobre i już.
Kanonkop Pinotage - mój faworyt, trochę mięsne, z aromatami owoców, banana, wędzonki, a nawet smoły. Kocham to wino. Ale połowę tańsze Kadette, blend pinotage, cabernet sauvignon, merlot i cabernet franc dało odczuć, że Kanonkop to gracz z pierwszej ligi. Wino jest świetnie żywe, trochę apteczne, ale przede wszystkim owocowe z lekko pikantną końcówką. Firmę reprezentował sam Johann Krige (na zdjęciu), jeden z właścicieli Kanonkop Wine Estate, energiczny, przyjazny, bardzo otwarty. Chwalił się winem Paul Sauer - mieszanką prawie bordoską, winem zrobionym i nazwanym na cześć dziadka. Po prostu coś niezwykłego. To nie jedyny producent z RPA, który mi imponuje, ale jeden z niewielu, dzięki któremu można doskonale poznać specyficzny charakter win z tamtego rejonu świata.



Przy stoisku obok można było spróbować win hiszpańskich od Marques de Griñon. Alinka oszalała na ich punkcie. Był tam flagowy Emeritus, Cabernet Sauvignon, Caliza i Syrah. Pierwsze
oczywiście uwodzicielskie, rocznik 2004, pełne, z wyraźnym owocem. Drugie to podobno najlepszy cabernet w Hiszpanii - nie zdziwiłabym się, gdyby tak było, bo wino jest cudne - gęste, rzekłabym nawet, że oleiste, intensywne i aromatyczne, z nosem pełnym dojrzałych wiśni, czarnej porzeczki, lekko dymne, cynamonowe i w końcówce ziołowe. A Caliza, co znaczy po hiszpańsku wapień, czyli blend 65% Syrah i 35% Petit Verdot - jest nieco świeższa, bardziej mineralna, ale także owocowa z tą sama cynamonową nutą.
Niezwykłym doznaniem była próba trzeciego wina z Tenuta San Guido - czyli producenta Sassicaia, które nazywa się Le Difese i jest mieszanką 70% Cabernet Sauvignon, 30% Sangiovese. To niezapomniane wino, z nutą czerwonych owoców, beczki i palonego drewna.
Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała, że zostałam także uwiedziona przez niezwykłą delicję. Chodzi o Recioto della Valpolicella Classico. Sposób robienia tego wina jest niezwykły i jest już symbolem kultury winiarskiej apelacji Valpolicella Classico. Opiera się na typowym procesie „podsuszania”
winogron, które jest charakterystyczne dla produkcji Amarone. Winogrona są starannie selekcjonowane i umieszczane w drewnianych skrzynkach, gdzie są suszone przez 120 dni w wentylowanych pomieszczeniach. Kiedy osiągną pożądany stopień wysuszenia, odbywa się fermentacja w stalowych kadziach. Maksymalnie wolna fermentacja trwa do późnej wiosny obdarzając wino pozostałościami cukru. Następnie przez 6 miesięcy wino dojrzewa w kadziach, potem jeszcze 4 miesiące w butelkach. Efekt jest piorunujący: gęste, wręcz kremowe wino uwodzi aromatem malin, morwy, owoców czarnego bzu. W końcu pojawiają się suszone śliwki i rodzynki. Naturalna słodycz nieporównywalna z niczym.


Właśnie zauważyłam, że nawet słowem nie wspomniałam o białych winach. Przyjemne Chablis Louisa Jadota, mineralne, trochę oleiste, ale przede wszystkim świeże. Jako wielbicielki sauvignon blanc - szukałyśmy tego z Nowej Zelandii - z winnicy Villa Maria. Zawodu nie było, świeżość, rześkość, trochę cytrusów, agrestu i ziół. I kwasowość bez słodkawego załamania - którą uwielbiam.
Najbardziej zaskakujące odkrycie - to alzacki Pinot Gris Schlumberger - rzekomo wytrawne wino. Tylko rzekomo, ponieważ tyle w nim łagodnego owocu, słodkich niuansów pigwy, lukrecji i białych owoców, że pije się go z rozkoszą.
Jak widać na ostatnim zdjęciu, to była sama radość.