piątek, 31 stycznia 2014

Wino na tapecie: Zýmē Valpolicella Réverie 2011


Valpolicella to coś pozornie oczywistego dla każdego, kto pije wina. Ale jak w każdym przypadku dotyczącym win znanych, wszędzie dostępnych, produkowanych na dużą skalę, jak w przypadku chianti czy montepulciano d'Abruzzo, nigdy nie wiadomo, czego spodziewać się po konkretnym winie z takiej apelacji. Może być tak samo dobre, jak i złe, może być przeciętne i wybitne albo chociaż świetne w stosunku jakość - cena.
Tym razem na stole Valpolicella z 2011 roku od Azienda Agricola Zýmē di Celestino Gaspari. To producent młody, istniejący zaledwie od 2003 roku - oficjalnie, a działający od roku 1999, ale już uznawany we Włoszech za jednego z lepszych. 
Nazwa dla firmy wzięła się od greckiego słowa: zýmē znaczy drożdże - proste acz fundamentalne w
winiarstwie. Logo z kolei, czyli pięciokąt wpisany w kształt liścia winorośli odwołuje się do pięciu najważniejszych czynników, które tworzą wino: człowiek, winorośl, ziemia, słońce i woda. Równie proste i równie fundamentalne.
Myślę, że tak właśnie zrobiono to wino, bo sięgamy po butelkę wina, które smakuje, jakby ktoś w dłoni trzymał podręcznik otwarty na stronie z hasłem "valpolicella" i robił trunek zgodnie z wytycznymi winiarskich przewodników. 
Wino ma dość jasny kolor, lekko rubinowy z odrobiną fioletowych refleksów. Leżakowało zaledwie 6 miesięcy w stalowych kadziach. To wystarczająco krótko, by nie utracić żywości i "chrupkości" tego wina,  a zarazem dość długo, by je zaokrąglić. Na początku pojawiają się w nosie nuty świeżych dojrzałych wiśni, potem nuty kwiatowe i troszkę pieprzu. Potem wyczuć można jeszcze nuty malin. W ustach wino jest bardzo żywe, owocowe, ale świetnie zrównoważone. Co najważniejsze, bardzo długo pozostawia smak na języku. Nic dziwnego, że rocznik trzykrotnie nagrodzono.* Nie pozostaje nic innego, jak tylko pić i cieszyć się życiem. Z odrobiną refleksji, bo "réverie" znaczy tyle, co "zaduma". 

*Nagrody dla tego rocznika:
1.Gambero Rosso Vini d’Italia 2013: 2 kieliszki
2.I Vini di Veronelli 2013: 2 gwiazdki i 87/100 pkt.
3.Luca Maroni, Annuario dei Migliori Vini Italiani 2013: 87/100 pkt.

piątek, 24 stycznia 2014

Wino na tapecie: Strozzi Vernaccia di San Gimignano 2011

Pochodzi z Toskanii, z ekskluzywnej gminy San Gimignano, z posiadłości Villa Cusona, należącej do rodziny Guicciardini Strozzi. To wystarczy w zupełności, żeby się tym winem zainteresować. Najpierw więc trochę historii. 
Przypomnijmy, że posiadłość Cusona istnieje najprawdopodobniej od 994 roku, a obecnie rozciąga się na 530 ha w okolicy włoskiego Manhattanu - jak zwie się San Gimignano i należy do rodziny, której członkowie odegrali we Włoszech niejedną ważną rolę polityczną, społeczną i kulturalną.

Francesco Guicciardini (1483-1540), przez którego Machiavelli zaczął polityczną karierę, był zarządcą Państwa Kościelnego, ale nade wszystko filozofem i historykiem. Jego podejście do historii sprawiło, że mocno poróżnił się z Machiavellim. 
Familia Strozzi to z kolei florencka rodzina bankierów, która w historii zajęła miejsce głównych antagonistów Medyceuszy. Wśród Strozzich byli jednak nie tylko finansiści, ale i głowy państw, i najemni dowódcy. Kiedy Medyceusze doszli we Florencji do władzy, Strozzi zostali wygnani i sprawowali władzę w Sienie. Jednak wkrótce passa się odwróciła i Medyceusze stracili władzę we Florencji, gdzie natychmiast wrócili Strozzi. Po powrocie zbudowali słynny florencki pałac - Palazzo Strozzi - jeden z najważniejszych i najokazalszych zabytków włoskiego renesansu.

Wśród przodków rodziny Guicciardini Strozzi pojawia się nazwisko znane chyba całemu światu, czyli Lisa Gherardini del Giocondo - słynna Mona Lisa z obrazu Leonarda Da Vinci.

XX wiek był już dla Villa Cusona i firmy Guicciardini Strozzi czasem poświęconym rozwojowi winiarskiej działalności. W latach siedemdziesiątych Książę Girolamo Strozzi stworzył i prowadził Consorzio della Vernaccia, które zajęło się eksportem wina do wszystkich części świata. Pod koniec lat 90-tych produkcję rozszerzono na inne obszary Toskanii, takie jak Bolgheri, Scansano oraz Montemassi, a nawet na teren wyspy Pantelleria leżącej na południowy zachód od Sycylii.
Girolamo Strozzi do dziś prowadzi firmę z pomocą żony Iriny oraz córek Natalii i Iriny. 

Obecnie firma produkuje ponad dwadzieścia rodzajów wina. Oczywiście Vernaccia di San Gimignano należy, obok Chianti, do najbardziej rozpoznawalnych marek. Wina z odmiany vernaccia powstawały na tym terenie od 1200 roku. Pisali o nich i Dante, i Boccaccio. W 1933 roku po raz pierwszy Vernaccia pojawiła się w butelkach typu bordoskiego i tak pozostaje do dziś. 

Vernaccia di San Gimignano to najstarsza apelacja toskańska dla win białych. Powstała w 1966 roku, a w 1993 roku uhonorowano osiągnięcia lokalnych winiarzy podniesieniem rangi z DOC na DOCG, najbardziej prestiżowe oznaczenie dla win włoskich.

Na stole w Winnicy stanęła ostatnio butelka z 2011 roku Vernaccia di San Gimignano z Villa Cusona. I rozczarowania nie było. Jest to dokładnie taka vernaccia, o jakiej czytuje się w książkach o winach. Nie jest to bomba owocowa i nie powinna być. W nosie czuć nieco jabłek, może trochę skórki z cytryny. Potem trochę nut kamiennych. Mineralne, mało aromatyczne, ale rześkie, odświeżające, trochę cytrusowe na języku z obowiązkową odrobiną migdałowej goryczki w końcówce. Dla zachowania świeżości wino nie było leżakowane w dębie, ale w zbiornikach ze stali nierdzewnej. W dobie win, które wybuchają w nos feerią aromatów - nie wino niemal ascetyczne, surowe, jakieś jednotorowe, ale jak dobrze się pije, jak wspaniale może uzupełnić dania kuchni włoskiej i nie tylko! Nie dajmy się więc modom na super-owoc, pijmy toskańskiego klasyka!




środa, 15 stycznia 2014

Wino na tapecie: Tapas Tempranillo 2009 Vicente Gandia


Jesteśmy miejscem, do którego nie trafiają przypadkowe wina. Większości z nich próbujemy przy różnych okazjach, a potem decydujemy, czy chcemy, czy nie chcemy. Po jakimś czasie pamieć zawodzi albo zmienia się rocznik, którego nie znamy. Wtedy wracamy do win, które nas kiedyś uwiodły, żeby sobie przypomnieć, dlaczego. Zaczynamy w ten sposób cykl relacji z prób win, które stoja na naszych pólkach.
Tym razem przypomnienie wina, które już jakiś czas u nas gości, czyli Tapas Tempranillo 2009 Vicente Gandia Valencia D.O. 
Przypomnijmy, że Vicente Gandia to największy producent w Walencji (Comunidad Valenciana), jeden z 15 najlepszych w całej Hiszpanii i 100 najlepszych w Europie. Ma posiadłości w Utiel, z których pochodzą wina najwyższej jakości i w okolicy Chiva - 30 km od wybrzeża, gdzie najczęściej powstają wina młode, owocowe, na co dzień.
Tapas to wino z serii tak zwanych win lajfstajlowych, czyli zrobione z myślą o nowoczesnych młodych ludziach. Nie jestem pewna, czy czuję się adresatką takiego wina, ale kiedy stanął przede mną kieliszek tego wina, przypomniałam sobie, czemu ono do nas trafiło.
Jest zrobione w 100% z tempranillo, szczepu bez którego nie ma hiszpańskiego winiarstwa, leżakowało 6 miesięcy w beczce z amerykańskiego dębu i jest to wino, którym można się raczyć od rana do wieczora, zimą i wiosną, jesienią i latem - choć może wtedy niekoniecznie w samo południe. 
Najpierw pokazuje wszystkie owocowe cechy szczepu: trochę wiśni, czarnej porzeczki i dojrzałych jeżyn. Potem pojawiają się nuty świeżej, trochę wilgotnej ziemi, a następnie wkracza co nieco konfiturowych, smażonych aromatów. na jezyku jest gładkie, aksamitne z dobrze ułożonymi nutami beczki. Nadaje się dosłownie na każda okoliczność, Nie bez przyczyny nazywa się tapas, ponieważ jego szerokie możliwości jeśli chodzi o dopasowanie do jedzenia, to naprawdę niezwykła właściwość. 

czwartek, 9 stycznia 2014

Jubileusz w Winnicy

Rok 2014 to w Winnicy właściwie cały rok świętowania! A powód jest niebagatelny, ponieważ obchodzimy dziesięciolecie istnienia firmy i sklepu przy ul. Kazimierza Wielkiego 124. 8 kwietnia 2014 otworzyliśmy drzwi małego sklepu, który w bardzo podobnym kształcie istnieje już dziesiąty rok. Żeby uczcić to święto razem z naszymi gośćmi i klientami na początek obchodów dziesięciolecia proponujemy PROMOCJĘ 10 win na 10-lecie.