piątek, 20 stycznia 2012
Kaszmir, kašmyro, kashmir, cashmere, кашемир...
Nadeszła zima. Śnieg spadł. Nie do wiary. Mamy drugą połowę stycznia i pierwsze objawy zimy tej zimy. I to nas zadziwia, ze śnieg leży, a temperatura poniżej zera (przynajmniej rano), bo jeszcze dwa tygodnie temu doświadczaliśmy wiosny. Dlatego dopiero teraz zwracam uwagę - a nasze klientki też - na kaszmir. To słowo brzmi jak ciepło, jak szum kominka, jak otulanie szalem, jak naciąganie grubego, ciepłego swetra.
Czy macie pojęcie jak się robi kaszmir?
Ta tkanina powstaje z wełny kóz kaszmirskich, ale nie z długiego włosia okrywowego. Z podszerstka zwanego też puchem. Jest on wyczesywany, wyskubywany albo strzyżony(w co nowocześniejszych gospodarstwach). A z jednej kozy można otrzymać około 200 gram, czyli dwadzieścia deko - żeby nikt nie myślał, że popełniłam błąd w wyliczaniu zer - wełny - przecież to tyle, co dwie tabliczki czekolady. I kto by śmiał się irytować, że kaszmir jest drogi. Jakby miał nie być. A szal kaszmirowy (jakiś duży pled z kaszmiru to byłaby już rozpusta), to luksus na który warto sobie pozwolić.
I zimy się już nie boimy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz