czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozkoszna manipulacja - Valpolicella Réverie od Zýmē i Con un par od Vicente Gandia

Etykieta ma znaczenie. Wielkie mi odkrycie! Przecież nie na darmo firmy produkujące wina inwestują niemałe pieniądze w ich projekty. owszem, nie znaczy to, że wino ze słaba etykieta jest złe, wręcz przeciwnie, wiele takich słabo wyglądających butelek miało zawartość po prostu pyszną. To tez truizm. Ale wartość, jaka ma dobra etykieta w dobrym winie - to wartość nie do przecenienia. Bo nas programuje, manipuluje naszymi odczuciami, a my jako konsumenci jeszcze się z tego cieszymy.
Spójrzmy na takie Con un Par od Vicente Gandia. Ten winiarski potentat wie, jak za pomocą etykiety sprawić, że lepiej się poczujemy pijąc jego wino. Widniejące na niej szpilki, charakterystyczna czcionka oraz intensywny turkusowy kolor etykiety - to wszystko nawiązania do twórczości Pedro Almodovara i popartu. W połączeniu z faktem, że w butelce mamy świeże, bardzo eleganckie i niezwykle przyjemne w odbiorze wino z Galicji ze szczepu albariño, mamy gwarantowany sukces. Do tego wina się
wraca. Albariño - jeden z najszlachetniejszych białych szczepów, ceniony, niełatwy w uprawie, nieco nawet snobistyczny, zwykle nietani lub drogi jak diabli, a do tego Almodovar - duma Hiszpanii, nowoczesność, otwartość, kolor i emocje. Taka para zgarnia wszystko w rozdaniu.
Albo taka Valpolicella Réverie od Zýmē. Producent nowoczesny, o świetnej opinii, wina ma nietanie, choć nie bardzo drogie. I znowu etykieta w niebieskim kolorze. Tym razem nie turkus, ale modry i prostą kreską "maźnięte" wizerunki twarzy, a do tego nazwa wina - Valpolicella Réverie, co znaczy "zaduma" albo "rozmarzenie". A w środku wino żywe, owocowe, dobrze zrównoważone, o niezbyt mocnym ciele, za to chrupkie, takie valoplicellowate. Do posiłku, do picia w gronie znajomych, czy rodziny. Takie, jak trzeba - młode, nowoczesne i do picia. Najlepiej w dobrym towarzystwie. Na nocne Włochów (Polaków) rozmowy. To próbuje nam powiedzieć etykieta. Kiedy próbujemy trunku - rozumiemy ją i przyzwyczajamy się to tej butelki. Chcemy ją mieć zawsze w domu, jakby tak goście wpadli... niespodzianie.
Czy nie to to chodzi w tej zręcznej manipulacji? Ależ dokładnie o to. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz