poniedziałek, 25 marca 2013

Baranek po góralsku

Baranek od zawsze towarzyszy nam podczas wielkanocnego świętowania. Baranek stoi na stole w owsie lub w pojemniku z rzeżuchą, potem ląduje w koszyczku do święcenia, a potem znów na stół. Może być z cukru, z ceramiki, może być z czekolady.
Baranek trafił do chrześcijańskiego obyczaju dzięki tradycji żydowskiej. Na długo przed powstaniem chrześcijaństwa w święto Paschy, które obchodzi się na pamiątkę wyzwolenia z niewoli egipskiej do dziś, Żydzi składali w ofierze Bogu właśnie baranka. Dokładnie tak, jak nakazał Bóg tuż przed opuszczeniem Egiptu. Aby ochronić pierworodnych z żydowskich rodzin, nakazał zabić najlepszego baranka, a jego krwią pomazać drzwi domu. Anioł Śmierci dzięki temu omijał naznaczone domy.
O Chrystusie jako Baranku Bożym czytamy w Nowym Testamencie - i to określenie Jezusa sięga właśnie do wyżej wspomnianych tradycji żydowskich, o których wzmiankuje oczywiście Stary Testament. Tym samym Chrystus, który ofiarował sam siebie (lub została przez Boga ofiarowany), kryje się pod postacią baranka na naszych stołach, w naszych koszykach i w naszym wyobrażeniu o świętach wielkanocnych. 
Pamiętajmy więc o barankach, może na przykład takich w takiej - na wskroś polskiej, a dokładnie góralskiej - wersji:
w wersji zielonej

lub na fioletowo


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz