Zaskakujące, leciwe, jak
na pinota z antypodów, rozkoszne. To wino nas uradowało.
Winnica Sileni położona
jest w Hawkes Bay na wyspie północnej Nowej Zelandii i istnieje od
1997 roku. Nie jest to firma z wybitnie długimi tradycjami, jednak
jej założyciel - Graeme Avery - na pewno ma ogromne doświadczenie
w biznesie. Firmę Sileni - jako wielki miłośnik wina - założył
już jako doświadczony biznesmen. Był przez wiele lat właścicielem
firmy świetnie prosperującej na rynku farmaceutycznym. Stał się
dzięki temu specjalistą od strategii i planów eksportowych.
Niewątpliwie swoje już 40-letnie doświadczenie wykorzystał
podczas prowadzenia firmy Sileni Estates, ponieważ wina z jego
winnicy są od lat marką rozpoznawalną na całym świecie. Za swój
wkład w rozwój biznesu, sportu i turystyki w 2003 roku Graeme Avery
został uhonorowany nagrodą "Nowozelandczyka roku" (New
Zealander of the Year).
Za
wina z tej znakomitej winnicy odpowiada Grant Edmonds - główny
winemaker, który pracuje z Averym od momentu założenia firmy.
W
ofercie firmy pojawiają się oczywiście wina białe z sauvignon
blanc na czele, z których Nowa Zelandia w końcu słynie. Ale nas
szczególnie zainteresował pinot noir. Może dlatego, że kiedy za
oknem zimowo, chętniej jednak sięgamy po czerwień.
Do
rzeczy: jaki jest ten pinot noir, co tak nas oszołomił? Ma już
swoje lata, bo kolor ma ślady leciwości - jest rubinowy z ceglastym
połyskiem. Pierwszy nos zadziwia świeżością owoców z bardzo
wyraźną nutą dojrzałych, może nawet likierowych, wiśni. Potem
wyczuć można trochę aromatów typowych dla pinota z Burgundii,
jest trochę nut podwórkowych, piwnicznych, a potem fiołki. Długo
zostaje w ustach, pięknie się rozwija. Moc tego wina leży jednak w
jego delikatnej strukturze. Jest tak subtelne, miękkie i łatwe w
piciu, że nie sposób mu się oprzeć. Zdaje się, że to zasługa
tego, że wino nie jest już młode, że trafiło się nam w
niezwykłej fazie dojrzałości.
Linia
win Satyr, do których ten nasz pinot należy, uzyskała
nieprzypadkową nazwę. Satyry (Syleny, Sileni – choć to nie
dokładnie to samo), jak wiemy z mitologii i, jak informuje etykieta,
to lojalni towarzysze Dionizosa, którzy nade wszystko cenili sobie
dobre wino, dobre jedzenie i świetne towarzystwo. Nie wyobrażam
sobie lepszego trio: pinot, jedzenie i wyborne towarzystwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz