Niesłychane, jak mało wiemy o winach lombardzkich. A tam - w Bergamo, Pawii czy Mediolanie - takie wina to codzienność. Teraz myślę, że na lato, oby było ciepłe, na wieczory w dobrym towarzystwie, nie ma chyba nic lepszego. Musi być jednak zastawiony stół, choć mogą być tylko przekąski. I można na tarasie i w ogrodzie, i w salonie z oknami na oścież, i w dużym pokoju do nocy w kanastę grać albo tematy ważkie poruszać. Tylko o takim przeznaczeniu myślę, kiedy piję te wina.
Mowa o dwóch pozycjach, które stanęły na półce w Winnicy, a potem na stole - otwarte i wypróbowane.
Pierwsze, białe to Pinot Nero Vinificato Bianco DOC Oltrepò Pavese, czyli białe wino z pinot noir. Nie jest to tak szokujące, jakby się na pierwszy moment wydawać mogło, w końcu w Szampanii od lat powstają białe wina z czerwonej odmiany winogron. Czemu by nie frizzante z pinot nero? Taka w Lombardii tradycja.

A potem Bonarda Frizzante DOC Oltrepò Pavese. czerwone wino z lekkim bąbelkiem to odkrycie roku. Owszem, nie może stawać w szranki z Amarone czy Chianti Classico, ale nie można tego po takim winie oczekiwać. To wino doskonale pasujące do włoskich dań makaronowych, niezbyt ostrych serów, wędlin i słonawych przekąsek. Oczywiście wino w takim charakterze - podobnie jak wytrawne Lambrusco - trzeba schłodzić, bardziej, niż jakiekolwiek czerwone wino. Wtedy wydobywa całą swoją owocową świeżość, lekkość i orzeźwiający charakter. Szczypiące bąbelki dodają temu winu zadziorności i charakteru - bez nich byłoby o wiele bledsze. A tak mamy w nosie maliny i truskawki, a w ustach dojrzałe wiśnie, momentami zanurzone w ciemnej czekoladzie.
Myślę, że te wina, a jest jeszcze różowe, jak kto woli, zdominują wszystkie letnie imprezy. Bo to takie wina do picia szklankami. Dużymi...